Święci 1944. „Będziesz miłował”
już w sprzedaży!
45,00 zł 59,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 59,99 zł
Dominikanin ojciec Michał Czartoryski, redemptorysta Józef Palewski, diecezjalny ksiądz z Łodzi Tadeusz Burzyński, jezuita Władysław Wiącek i pallotyn Józef Stanek. Wreszcie para błogosławionych: matka Róża Czacka i kardynał Stefan Wyszyński (wówczas kapelan powstańczy). To właśnie siedmioro wspaniałych. Co ich łączy oprócz udziału w powstaniu, w bardzo zresztą różnych rolach? Można odpowiedzieć jednym słowem: miłość.
Taki jest zresztą podtytuł książki: „Będziesz miłował”, nawiązujący do obrazu przywołanego we wspomnieniach Prymasa Tysiąclecia. Ksiądz Wyszyński, który słynął z częstych wypraw do lasu, gdzie się modlił i spowiadał, wrócił do Lasek z nadpaloną kartką przyniesioną przez wiatr z Warszawy. Była mocno zniszczona, ale ocalały jej środek i napis: „Będziesz miłował”. Pojął wtedy, że jest to najświętszy apel walczącej Warszawy do nas i do całego świata. Apel i testament.
Najbardziej przejmującym doświadczeniem nadchodzącej, okrągłej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego będzie świadomość odchodzenia ostatnich powstańców. Dotąd zawsze 1 sierpnia byli oni w centrum uwagi, otaczani szacunkiem i miłością. Tak będzie na pewno i teraz, niestety mija 80 lat i czas powoli żegnać się z tym wspaniałym pokoleniem. Ale jednocześnie czujemy, że ono w jakimś wymiarze wciąż z nami pozostanie, bo to, czego dokonali, ich ofiara i poświęcenie przekraczają doczesność. Jesteśmy po prostu przekonani o świętości bardzo wielu z nich. Agata Puścikowska w swojej książce przedstawia siedmioro wspaniałych, którzy już są albo niedługo zostaną uznani za świętych. Cała siódemka w jakiś tajemniczy, mistyczny niemal sposób dopełnia się i uzupełnia. Jak pisze autorka o swoich postaciach: „Wszystkie razem tworzą jeden obraz: ikonę walczącej Warszawy. Ikonę niepokonanego miasta. Ikonę „świętych 1944”.
„Będziesz miłował”
Dominikanin ojciec Michał Czartoryski, redemptorysta Józef Palewski, diecezjalny ksiądz z Łodzi Tadeusz Burzyński, jezuita Władysław Wiącek i pallotyn Józef Stanek. Wreszcie para błogosławionych: matka Róża Czacka i kardynał Stefan Wyszyński (wówczas kapelan powstańczy). To właśnie siedmioro wspaniałych. Co ich łączy oprócz udziału w powstaniu, w bardzo zresztą różnych rolach? Można odpowiedzieć jednym słowem: miłość. Taki jest zresztą podtytuł książki: „Będziesz miłował”, nawiązujący do obrazu przywołanego we wspomnieniach Prymasa Tysiąclecia. Ksiądz Wyszyński, który słynął z częstych wypraw do lasu, gdzie się modlił i spowiadał, wrócił do Lasek z nadpaloną kartką przyniesioną przez wiatr z Warszawy. Była mocno zniszczona, ale ocalały jej środek i napis: „Będziesz miłował”. Pojął wtedy, że jest to najświętszy apel walczącej Warszawy do nas i do całego świata. Apel i testament.
Właśnie według tego klucza autorka dobrała i opisała swoich bohaterów, bo też z tym przesłaniem nas pozostawili. Nieoczywistym, bo przecież poszukując owego niespisanego testamentu powstania, mówiono i pisano dotąd przede wszystkim o niepowstrzymanym pragnieniu wolności. „Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać” – te słowa (Jana Stanisława Jankowskiego, delegata rządu na kraj) witają dziś gości Muzeum Powstania Warszawskiego. Gdzieś w tle wciąż pozostawał jednak aspekt duchowy, wręcz mistyczny, codzienna świętość ludzi, często aż do męczeńskiej śmierci. Nadszedł czas, by o nim opowiedzieć.
Kościół tam był
„Co oznacza ratowanie świata w obliczu wojny? Dla mnie to ratowanie człowieka” – pisze Agata Puścikowska. Ta odpowiedź także łączy siedmioro wspaniałych. Świętość często rodzi się właśnie w nieludzkich czasach i miejscach – a takim była Warszawa w 1944 roku – by te nieludzkie czasy i miejsca przemieniać. To prawda, że w powstaniu niektórzy tracili wiarę, ale wielu się nawróciło. Właśnie dzięki świadectwu, jakie dawali kapłani, ratując ludzi, zarówno ich ciała, jak i dusze. Kościół walczył w tym powstaniu. Jego orężem nie były jednak granaty czy wisy, ale miłość. To był Kościół towarzyszący, wspierający, służebny. Widać to na każdej ze stron książki. W przepięknych postaciach kapelanów powstańczych – Michała Czartoryskiego czy Józefa Stanka, pasterzy, którzy pozostali ze swoimi owcami do końca, choć mogli się uratować. W świadectwie księdza Tadeusza Burzyńskiego, który zginął w pierwszych godzinach powstania, udzielając ostatniej posługi. W męczeństwie Józefa Palewskiego na Woli i Władysława Wiącka na Mokotowie. Kościół sam składał ofiarę krwi, ale przede wszystkim był z tymi, którzy cierpieli. Opatrywał rany cielesne i duchowe, wspierał modlitwą i dawał nadzieję. Taką postawę symbolizują w książce przede wszystkim matka Róża Czacka i Stefan Wyszyński, czyli Laski, jako dzieło miłości niemal doskonałej.
Zło nie może wygrać
„Święci 1944” to siedem portretów dopełniających się, tworzących jedną ikonę. Czasem jednak poszczególni bohaterowie toczą między sobą niezwykły dialog. Tak jest właśnie w przypadku wspomnianej pary. Agata Puścikowska przytacza zapiski, które odkrywają także wątpliwości i rozterki tamtego czasu. Uściślijmy, wątpliwości miał Stefan Wyszyński, Róża Czacka ich nie miała. „Patrzyłem wtedy na Matkę i myślałem sobie, skąd w tej kobiecie taka odwaga, żeby wystawić dzieło na wszelkie niebezpieczeństwa związane z czynnym zaangażowaniem się w powstanie. Matka uważała, że trzeba okazać postawę mężną, bo tego wymaga w tej chwili cały świat. Taką mi dała odpowiedź, gdy projektowałem, abyśmy zajęli się tylko rannymi z frontu (…). Było w niej coś z Traugutta” – wspominał przyszły prymas Polski.
W innym miejscu autorka przytacza przesłanie matki Róży dla Marka Doroszewskiego. „Powtórz mu to dokładnie: nasze linie przerwane, nasze barykady zburzone, ale powtórz mu: naszymi twierdzami, których nikt nie zdobędzie, musimy być już tylko my sami. Powiedz mu, że musi być tą twierdzą niezdobytą dla zła, które teraz wydaje się, że jest zwycięzcą”. Jak widać, rzeczywiście było w niej coś z Traugutta, ale podobne przesłanie, choć ubrane w inne słowa, a przede wszystkim poparte świadectwem, znajdziemy też w pozostałych portretach. Zło nie może wygrać, trzeba je dobrem zwyciężać. A walka toczy się nie tylko na barykadach, ale w każdym z nas.
Polska w pigułce
Co jeszcze łączy siedmioro wspaniałych? Nikt z opisywanych przez Agatę Puścikowską bohaterów nie pochodził z Warszawy! Połączyło ich powstanie, które choć w nazwie ma stolicę, było przecież kolejnym powstaniem narodowym. Nie walczono tylko o Warszawę, ale o wolną Polskę. I ona rzeczywiście była wolna przez kilka tygodni w obrębie barykad, w sercach i modlitwach.
Fakt, że „Święci 1944” pochodzą z różnych stron i różnych warstw społecznych, pozwala zobaczyć w ich biografiach Polskę w pigułce. Autorka z wrodzonym sobie reporterskim talentem wychwyciła z arcyciekawych życiorysów to, co najistotniejsze. Często uchwycone w anegdocie, w cytacie, jakimś drobiazgu, który czasem mówi więcej o człowieku niż obszerne CV. Na przykład ojciec Michał, z „tych” Czartoryskich, wychowywany był – wraz z jedenaściorgiem (!) rodzeństwa – w głębokim szacunku dla innych ludzi. Jako dzieci nie tylko uczyli się, ale i pracowali po kilka godzin dziennie w przydomowym ogrodzie. Z kolei Róża Czacka w intencji tworzącego się w Laskach dzieła zrezygnowała z gry na fortepianie, choć grała fenomenalnie mimo braku wzroku i kochała Chopina. Takie „drobiazgi” wiele mówią o formacji obojga. A nie mniejszy patriotyzm, umiłowanie ojczyzny i drugiego człowieka znajdujemy w życiorysach kapłanów pochodzących z chłopskich rodzin: Józefa Stanka czy Tadeusza Burzyńskiego. Z kolei Józef Palewski, najstarszy z bohaterów, uczył się tych samych wartości od… zesłańców na Syberii, gdzie odbywał podróż misyjną. We wspomnieniach redemptorysta często podkreślał głęboką wiarę polskich zesłańców.
Nie polecenie, a dar
Taką Polskę, do której miłość wymaga ofiary, miała w sercu cała wspaniała siódemka. Wspaniała nie przez jakąś odmienność, wyjątkowość w stosunku do innych przedstawicieli Kościoła, których Agata Puścikowska portretuje „na drugim planie”. I nie chodzi tylko o to, że jak daleko sięgnąć w głąb naszych dziejów, kapłani zawsze byli z narodem, ale właśnie o miłość, o caritas.
„Trzeba zrozumieć człowieka, aby mu skutecznie pomóc. To wymaga wewnętrznej swobody i przede wszystkim miłości” – mówiła matka Róża Czacka, gdy powstanie już dogasało. „Szacunku do człowieka nabywa się wtedy, gdy się go widzi w udręce” – mniej więcej w tym samym czasie notował Stefan Wyszyński. I gdy zastanawiamy się, skąd bije źródło jego późniejszej niezłomności, trzeba sięgnąć właśnie do roku 1944. „Pamiętam, jak byłem zmęczony, znużony tą ciągłą krwią, amputacjami, koszami wynoszonych rąk i nóg, tą męką żołnierzy, którzy byli bohaterscy na froncie, a jak dzieci na stole operacyjnym. Patrzyłem na to wszystko, przeżywałem strasznie. Wydawało mi się, że nie dla mnie ten obraz, ale dzisiaj rozumiem, jak wiele mi to dało” – wspominał już jako prymas, dodając że tamten czas znaczył więcej niż uniwersytet.
O pierwszej kapłańskiej ofierze powstania, księdzu Burzyńskim jego bliski przyjaciel napisał, że był „niezdolny do nienawiści”. To też łączy siedmioro wspaniałych. Niezwykła cecha charakteru? Raczej łaska. Po przeczytaniu książki Agaty Puścikowskiej słowa: „Będziesz miłował” czyta się nie jako polecenie, ale właśnie zapowiedź świętości jako najpiękniejszego daru od Boga.
Tekst pochodzi z artykułu dostępnego pod adresem https://www.gosc.pl/doc/8901705.Swietosc-w-